niedziela, 26 czerwca 2011

Kot dachowiec.



Jakiś czas temu Ila z Mojej przystani pisała o małych kotkach. U nas też kocica, nie nasza,  przyprowadziła swój dorobek. Wcześniej nie pokazywałam ich były bardzo maleńkie. Teraz mają według mnie 6 tygodni. Same już jedzą, a to co zrobił jeden z nich wczoraj rano postawiło na nogi cała rodzinę. Rano usłyszałam głośne miauczenie. Liczę koty, nie ma jednego. Kocica czatuje przy rynnie. Podchodzę do rynny, no tak miauczenie dochodzi z rynny. Myślę sobie jak go stąd wyjąć, sam nie wyjdzie, małe koty nie potrafią chodzić do tyłu. Młody stojąc na balkonie,  na piętrze mówi do mnie - ja to słyszę to miauczenie na dachu. Odpowiadam mu - ciekawe jak takie maleństwo mogło się wspiąć wewnątrz rynny na dach. Patrzę do góry i co!!!!!!!!!! Maleństwo wystaje do połowy z rynny z dachu i wrzeszczy o ratunek. Już mam dzwonić po straż, żeby go zdjęli, ale młody pyta czy mamy za dużo kasy, bo to nie Ameryka i tu zwierzęta ratują jak jest klęska żywiołowa, a tu nie widać żadnego kataklizmu. Dla mnie to kataklizm, bo kto wejdzie na brzeg dachu. Dobrze, że mamy znajomego murarza. Wszedł na dach i zdjął kocinę. A rynnę zabezpieczył mój M, bo drugi raz nikt nie będzie szukał kota na dachu. A w ogrodzie co słychać? Donica pełna kwiatów, znaczy się kotów. Rozkwitła ta najbardziej pospolita hortensja biała. W przyszłym tygodniu będę podcinać tuję i jałowca, bo zabierają światło innym roślinom. Zrobię z gałązek wianuszki na cmentarz, zaniesiemy je z wnuczką.  Pozdrawiam wszystkich i życzę słonecznego tygodnia. 


środa, 15 czerwca 2011

Co to za kwiat ?











Może ktoś wie jak nazywa się kwiat, który pokazuję tu. Kupiłam go w centrum ogrodniczym w maju. Podobały mi się jego szaro zielone liście. Nie wiedziałam, że będzie miał tak piękne kwiaty. Jestem nim zachwycona i nie tylko ja. Paula na swoim blogu pisała o bukiecie w 5 minut. Ja swój zrobiłam w 15 minut, to znaczy 15 minut zbierałam kwiaty z trawnika idąc z pracy do domu. Bukiet jest w stylu vintage. Stoi w starej, obitej kance, na starym krześle obok składziku na wszystko co może się przydać. To tyle na dziś. Idę oglądać zaćmienie księżyca.



sobota, 11 czerwca 2011

Piwonie i nie tylko.


 
Na początek chciałam pokazać piękną odmianę piwonii jaką mam w ogrodzie. Tak jak widać na zdjęciu ma pierwsze kwiaty leciuteńko różowe, przechodząc do środka w coraz jaśniejsze, sam środek kwiatu jest biały z różową obwódką. Ostatnio robiłam syrop z kwiatów bzu czarnego. Jak go zrobić wyczytałam trochę na blogach, dużo u Ireny Gumowskiej świetnej znawczyni ziół, na blogu Magody wyczytałam, że robiła syrop z mięty, więc ja na próbę połączyłam kwiat bzu z liśćmi mięty i wyszedł mi fantastyczny syrop. Smak przypomina trochę owoce cytrusowe i wyczuwa się trochę mięty. dodałam miętę cytrynową bo taką mam w ogrodzie. 
Jest delikatniejsza od zwykłej mięty. Dziś jest u nas deszczowo, ale po niedzieli robię drugą porcję syropu. Acha chciałam dodać, że kwiaty po odcedzeniu opłukałam gorącą przegotowaną wodą, dodałam cytrynę i miałam wodę do picia. Życzę wszystkim miłej niedzieli.










piątek, 3 czerwca 2011

Zaczyna się lato w ogrodzie


Tak jak większość mająca ogród buszuję całe popołudnia w ogrodzie. Ogród nabrał letnich barw. Przesadzam, dosadzam rośliny i napawam się ich zapachami. Inaczej ogród pachnie rano, inaczej wieczorem a jeszcze inaczej po deszczu. Właśnie dziś jest po deszczu i chyba przed. Powietrze parne, ciężkie na termometrze 28 stopni. Szykuję stół w altance do malowania ale przy takiej wilgotności powietrza nie będzie chciał schnąć, chyba muszę poczekać. Jak wcześniej pisałam w moim ogrodzie są 3 ponad 40-letnie drzewa. Na nich wysiadują kosy. Codziennie o 2,30 w nocy zaczynają swoje śpiewy i nie dają mi spać. Fajnie się ich słucha jedną, drugą noc ale w tej chwili jestem nimi bardzo zmęczona. Wieczorem ich trele słychać do 22. Kończą o właściwej porze. Nie mam pojęcia kiedy one przestaną tak w nocy śpiewać.