Deptane po drodze, często nie zauważone przez nikogo a ja je zbieram i
robię wianki , układam w wazonach. Czerwiec to pora na robienie
wianków. Można je robić ze wszystkiego a każdy będzie inny. Matka natura
podsyła tysiące pomysłów. Ja postaram się pokazywać swoje.
Tu powstał kącik vintage. Na stareńkim krześle ( mam je zawieść do
blogowej koleżanki) zamieszkały pelargonie. Obok jest wejście do altany.
Ale to osobny post.
Mam nowy pojemnik na kwiaty. Cudem ocalałe dwa koła, wyjęte przez
mojego męża z pojemnika przygotowanego na wysypisko. Całe szczęście, że
poszedł w odpowiednim czasie do rodzinki. Przytaskał te koła, wyczyścił,
dodał półkę i tak powstały kwietnik stoi teraz w ogrodzie.
Dalej trochę ogrodu i na koniec lew. Jest już dorosły. Nie chciał
pozować do zdjęć, był obrażony, bo nie pozwoliłam mu tratować ogrodu.
Dizel to pies mojej córki.
Dziękuję wszystkim za wizytę, komentarze
i zapraszam.