Uf jak gorąco było ale nareszcie trochę odpuściło. A jak upał to wiadomo kapelusz na głowę włóż. U mnie jest wybór. Powiesiłam je na ścianie w altanie. U mnie altana jest skromna, prosta bez zadęcia. Powstała kilkanaście lat temu z potrzeby chwili tzn. był ślub mojego syna podoficera marynarki wojennej służącego na okręcie podwodnym. U marynarzy to jak nigdzie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Towarzystwo bawiło się u nas kilka dni właściwie nie śpiąc. Muszę się jeszcze pochwalić, że mój syn w tym roku został najlepszym podoficerem w marynarce wojennej. Ale odbiegłam od tematu. Altana jest w cieniu pod wiśnią, ratowała mnie przed upałami. W niej wszyscy chętnie przesiadują każdą wolną chwilę. Słońce popaliło mi kwiaty róż, kilka udało się uratować ale widziałam , że będą nowe kwitły. Kosz w którym są róże to nabytek z ubiegłego roku teraz domalowałam mu tylko gwiazdkę.
To tyle na dziś. Do zobaczenia u Was wieczorem.