czwartek, 24 listopada 2011

Dodaję trochę czerwieni

Wpadam po długiej przerwie na chwilę i tyle mam informacji do dodania, że muszę je podzielić na kilka części. Bardzo mi przykro, ale koniec mojego ciągłego przebywania w altanie, za zimno. Chociaż jeszcze w ubiegłym tygodniu popijałam kawkę w ogrodzie. Oby do wiosny. Dziewczyny szyją, kleją, dekupażują i jeszcze sto innych rzeczy robią a ja wędruję po okolicy i obserwuję przyrodę. Czy wiecie, że jeszcze kwitnie wrotycz?. 





Ze spaceru po lesie przyniosłam trochę mchu, ale w lesie jest bardzo sucho, mech wysuszony, mizerny. Zrobiłam wianek i serducho. One są jeszcze jesienne. Po 6 grudnia dostaną trochę śniegu i lodu i dopiero wtedy będą świąteczne.






 W lecie mój mąż we wnęce przedpokojowej zrobił mi 3 półki. Mam z nimi radochę, bo można dekoracje zmieniać co tydzień. Nieśmiało wpuszczam do domu trochę czerwieni. Bardo podoba mi się ten wiekowy słój z dziką różą. Ten fragment dekoracji zostanie najdłużej. 



Aha, mam też nową BIAŁĄ szafę na przedpokoju. Oczywiście, że zrobił mi ją też mój M. Mimo, że nie ma okna na przedpokoju nareszcie mamy jasny przedpokój. Ściany dostały jasno szary kolor i półki też. Bardzo się obawiałam tej szarości, bo wiadomo kolor szary jest zimny, ale jest dobrze. Teraz czas na zmiany w kuchni. No to na dziś wystarczy, teraz idę wędrować po Waszych blogach, bo długo mnie u Was nie było.

Pozdrawiam wszystkich zaglądających.