Zdążyłam przed atakiem zimy posadzić resztę cebulek. Jak zejdzie śnieg przykryję je liśćmi bo boję się, że mogą mi przemarznąć jak w ubiegłym roku. Do domu przyniosłam ostatnie kwitnące kwiaty. Zrobiłam też drugą porcję dżemu z pigwy. Pigwę dostałam od koleżanki z pracy. Ponieważ w domu nie miałam już owoców pigwowca zrobiłam dżem z samej pigwy. No i co? I nie smakował mi w ogóle jakiś taki mdły, no normalnie nie mój smak. Dodałam 2 pomarańcze i trochę go uratowałam. Dżem prezentuje się w nowym litrowym garnuszku z miarką (niestety zdjęcia robione wieczorem). Kupiłam go w moim ulubionym sklepie. Pani mająca ten sklep to jakaś pasjonatka. Ma ogromną ilość towaru i dziwne bo za każdym razem zaskakuje mnie czymś nowym. Te dwie pigwy na zdjęciu są najmniejsze jakie dostałam. Za chwilę zasypię je cukrem i będą nabierać mocy do naleweczki ku zdrowotności. I tym akcentem kończę dziś. Widzę, że trzeba się zabrać za druty i szydełko a tak dawno tego nie robiłam.
Pozdrawiam wszystkich i życzę na przekór pogodzie miłej ciepłej niedzieli.
Pozdrawiam wszystkich i życzę na przekór pogodzie miłej ciepłej niedzieli.