sobota, 25 grudnia 2010

Życzenia świąteczne

Wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia pełnych ciepła i radości z każdego dnia życzy Krysia z rodziną . 
Pudełeczko z aniołkiem





Dodaję mój stroik z zachowanymi (chyba dzięki opatrzności Bożej) bombkami, soplami, łańcuchem. Kto dziś takie pamięta............ Mieliśmy jeszcze bombkę z orłem w koronie, ale niestety stłukła się.

środa, 8 grudnia 2010

Coraz bliżej święta......


U nas dzisiaj chyba jak w większej części kraju fatalna pogoda. Mokro, ślisko i utrzymująca się przez cały dzień mgła. Na taką pogodę zrobiłam naleśniki z serem odgrzewane na masełku i do nich gorącą czekoladę.  No ale święta przecież bez względu na pogodę zbliżają się wielkimi krokami. Na większości blogów panie mają już prawie ustrojone świątecznie mieszkania, dla mnie jest to trochę za wcześnie. Ja do świąt zbliżam się małymi krokami a w tym roku wyjątkowo niechętnie. Trudno bywa i tak w życiu. Co do dalszej części prac ręcznych to dorobiłam dużo serduszek. O nich następnym razem bo zdjęcia trzeba zrobić w dzień a ja mogę dopiero w sobotę.Zrobiłam już kilka choinek i stroik świąteczny.  Nie wiem dlaczego ale u nas nigdzie nie ma cyprysów w doniczkach ani "grudników".Co roku mam ich po kilka w kompozycjach świątecznych.Ale ten rok jest dla nas bardzo ciężki więc może ich też zabraknie.  Będę szukać dalej. Pozdrawiam wszystkich zaglądających bardzo serdecznie.











niedziela, 28 listopada 2010

Już czas - prace ręczne.




Spadł śnieg, to znak, że idą święta. Powolutku zabieram się za robienie dekoracji świątecznych dla rodzinki, przyjaciół. Na początek poszły kartki świąteczne, robione metodą origami. Zaczęłam też robić serduszka. Do środka dodaję przyprawę do pierników i goździki. Są pachnące. Potrzeba mi ich bardzo dużo i nie wiem czy się wyrobię. Wcześnie zapadający zmrok powoduje, że chodzę na zwolnionych obrotach. Jestem dzieckiem słońca i nie lubię jak jest szaro i buro. Za tydzień muszę zabrać się za prace przy choinkach ekologicznych. Są bardzo pracochłonne, ale pięknie pachną świętami.













poniedziałek, 15 listopada 2010

To już chyba ostatnie tak ciepłe dni


Korzystając z chyba ostatnich tak ciepłych, słonecznych dni tej jesieni ( u nas było 19 stopni) dodaję zdjęcia z mojego ogrodu.






poniedziałek, 25 października 2010

Barwy jesieni


Dobrze, że powróciła piękna, słoneczna pogoda. Nie miałam wcześniej czasu ani ochoty do żadnych prac. Powoli zaczynam wracać. Pozbierałam majeranek i tymianek z ogródka  i zrobiłam oliwę smakową do sałatek. Pozostała część suszy się.  Odkryłam u mnie w pracy śliczne maleńkie szklane kolby. Przygarnęłam bidulki i w nich też zrobiłam oliwę smakową. Dorobię jeszcze maleńkie etykietki i będą cudności prezenty.












Z lasu przyniosłam mech i zaraz wykorzystany został do dekoracji.







Jesień to pora na gołąbki. Ponieważ nie bardzo lubię dania mięsne więc zrobiłam gołąbki z kaszą gryczaną i pieczarkami. Ja i mój syn je uwielbiamy. Podane oczywiście na jesiennym talerzu.  Życzę wszystkim dobrego tygodnia.

czwartek, 7 października 2010

Nie lubię jesieni

Nie lubię jesieni bo jest coraz zimniej ,coraz mniej słoneczka, nie lubię się ciepło ubierać, nie znoszę pochmurnych dni. Najchętniej zapadłabym jak miś w sen zimowy. Oglądam blogi, dziewczyny co chwilę dodają coś nowego a moje prace czekają i czekają chyba na wiosnę. Chodzicie na grzyby, suszycie je a ja myślę, że w tym roku dostanę grzybki od swojej siostry. Gotowałam w piątek zupę grzybową (prawdziwki zdobyczne). Zupa była wyborna. No i piekę ciasto ze śliwkami. Jak mawiała Magdalena Samozwaniec to najlepsze ciasto na smutki. Przepisu nie podam bo jestem starą kucharą i wszystko robię "na oko". Dodaję szczyptę tego, garść tamtego i zawsze mi wychodzi. Do tego mojego dzisiejszego dialogu dodaję zdjęcia z życzeniami dobrego jutra.





niedziela, 11 lipca 2010

upał........

Dziś miał być post ze wstępem do Grunwaldu. Bo jak wiadomo król Jagiełło jadąc pod Grunwald zatrzymał się na Świętym Krzyżu. W klasztorze modlił się o pomyślny finał bitwy, ale że jest za gorąco żeby gdzieś jechać o Świętym Krzyżu będzie jak zrobi się chłodniej. Upał powoduje to, że wszystkie prace remontowe czekają, ale za to można więcej poleniuchować w altance i złapać troszkę cienia. Właśnie maluchy przymierzają się do pałaszowania podwieczorku. Zrobiłam biszkopt z bitą śmietaną i jagodami.












Od kilku dni pijemy ogromne ilości nie wody mineralnej ale kompotu gotowanego przeze mnie z ogrodowych owoców wiśni, porzeczek i papierówek. Szklanki obsypane kruszonem ( brzeg szklanki maczamy w białku lub wodzie a potem w cukrze i zostawiamy do przeschnięcia) dodajemy kostki lodu miętę własnej hodowli  i smacznego.

Zebrałam też w ogrodzie trochę lawendy i uszyłam pierwsze zapachowe serduszko.




czwartek, 1 lipca 2010

Trochę lata.


Mieszkam na starym osiedlu domków jednorodzinnych z czasów Gierka. Dom jest obok domu, przestrzeni brak. Dobrą stroną tego osiedla jest w miarę cicho i spokojnie. Cieszę się, że nie wycięliśmy starych drzew bo w te upalne dni dają nam dużo cienia.






W czasie deszczowej pogody odnowiłam stareńkie krzesło. Mam do "odnowy biologicznej" jeszcze dwa. Dodałam do niego poduchę w kwiaty zakupioną na starociach i chwalę się. Bardzo mi się podoba. Pomalowałam też wiklinową osłonkę na pelargonię no i wyniosłam na balkon konika na biegunach.Tu jest mu dobrze. Ponieważ sezon truskawkowy się kończy i dla ochłody mam lody z truskawkami, bitą śmietaną i pokruszoną bezą. Pycha. Miłego wieczoru.





sobota, 19 czerwca 2010

koniec roku szkolnego i brak czasu

W związku z końcem roku szkolnego nie mam na nic czasu. Nie jestem nauczycielem, ale muszę wypełnić mnóstwo papierkowej pracy. Wydać i odebrać arkusze ocen, dzienniki, wydać świadectwa a potem opieczętować je ( 800 sztuk), wpisać do księgi zaświadczenia z OKE i jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Brak czasu, więc kradnę minuty przed rozpoczęciem pracy aby zobaczyć co nowego się wydarzyło w Waszym życiu i co nowego zrobiły dziewczyny. Tyle cudownych rzeczy można podpatrzeć.Dziś wyczytałam w Green Canoe o przetworach z płatków różanych. Zaraz pójdę na moje "dzikie pola" i może uchowało się trochę jeszcze kwitnących róż. Poza tym muszę jeszcze upiec biszkopt. Oczywiście będzie z truskawkami i ogarnąć trochę w domu. Nie jestem poznanianką i w moim rejonie większe sprzątania, pranie robi się w sobotę.
A teraz o ogrodzie. Wygląda jak dziki, ale nie wyrywam rozrośniętych roślin bo będą potrzebne jesienią do drugiego ogrodu. Pozdrawiam i życzę słonecznej niedzieli.

niedziela, 13 czerwca 2010

Dzika róża w roli głównej



Ze spaceru przyniosłam ostatnie dzikie róże. Umieściłam je w całym domu, co prawda krótko będą cieszyć oko, ale zapach cudowny jest w całym domu