niedziela, 30 grudnia 2012

Przed Nowym Rokiem.

Witam Was jeszcze przed Nowym Rokiem. Jak się macie po świętach. Mam nadzieję, że wszystko jest ok. Ja przed świętami miałam ogrom pracy i nie miałam czasu na blogowanie. Wigilia była u nas i było na niej 25 osób. A więc sami widzicie ile było pracy. Odpoczywałam w święta.                     
       A wiecie dlaczego nie było końca świata, bo okazało się, że mieszkańcy naszego miasta są lepszymi sknerusami od Poznaniaków i Krakusów i to właśnie my zagarnęliśmy  początek końca świata. Dobrze, że w nocy osunęła się ziemia, bo gdyby to był dzień byłaby ogromna katastrofa. Przy ruchliwej ulicy Polnej na której jest ogromna wyrwa w ziemi znajduje się gimnazjum i liceum. Nie wiem czy po Nowym Roku uczniowie z gimnazjum rozpoczną tam naukę. Starsi mieszkańcy mówią, że miasto leży na dużej ilości cieków wodnych i przed wojną właśnie na ul. Polnej ciek został poprowadzony w betonowych rurach bardzo głęboko w ziemi. Potem były częste rycia w ziemi a to kanalizacja, a to rura ciepłownicza. Zastanawiamy się wszyscy jak to się może skończyć.   

 Dziękuję wszystkim za bycie ze mną w ciągu tego roku i życzę Wam wszystkiego dobrego przede wszystkim dużo zdrowia (przy chorej służbie zdrowia), radości z każdego dnia w nadchodzącym 2013 roku.




piątek, 14 grudnia 2012

Pieczemy ciasteczka

Dziękuję Wam za miłe komentarze pod poprzednim postem. 
Dziś korzystając z urlopu upiekłam ciasteczka orzechowe. Będą do chrupania w napiętym okresie przedświątecznym  i część zostawię do powieszenia na choince. Przepis jest prosty:
 30 dkg mąki, tyle samo orzechów, 2 jajka, 3/4 szklanki  cukru, pół kostki masła, łyżeczka proszku do pieczenia i pół łyżeczki sody. Najpierw należy "podupać"  czyli pognieść drobno orzechy. Mąkę mieszamy z cukrem i siekamy z masłem , dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy szybko ciasto. Potem na pół godziny do lodówki, po schłodzeniu wałkujemy i wykrawamy ciasteczka. Pieczemy w temperaturze  180 ˆ°C około 15, 20 minut do zrumienienia.  
Najlepsze są po kilku dniach. Foremki do ciasteczek kupiłam w ubiegłym roku, są z Czech. Ja pierniczków nie piekę u nas piecze się obowiązkowo piernik tzn. piecze mój maż wg przepisu swojej mamy. Wszyscy, którzy przyjeżdżają do nas na święta już w progu pytają o piernik, keks i makowiec na kruchym cieście z babciną krateczką na wierzchu. Ja piekę keks i zrobię go we wtorek bo też musi trochę dojrzeć i nabrać smaku. W kuchni pojawiło się trochę nowych czerwonych dodatków, "rupci", jak mówili moi rodzice. Fajnie z nimi.  

Życzę Wam  dobrego tygodnia . 

Na koniec chciałam napisać, że u mnie po kilkunastu latach dziś pojawiły się gile. Śliczne są ale nie dały się obfocić, może jeszcze wrócą.