Witam po długiej przerwie, ale cóż samo życie. Wracając do poprzedniego posta i ziół stwierdzam, że najbliżej była Bożenka. Były tam dwa tymianki jeden to delikatny włoski (cytrynowy) i drugi zwykły, poza tym mięta nie melisa ( melisa ma drobniejsze listki) . Wobec tego Bożenko jeśli zechcesz moją podkładkę "pożegnanie lata" daj znać na maila. Ona jest tak jak na zdjęciu dwustronna z kieszonką na sztućce.
Pisałam wcześniej, że nie mogę nigdzie w okolicy kupić dzbanków z gliny chociaż do niedawna nasz region był znany z garncarstwa. Został tylko jeden warsztat garncarski niedaleko Bałtowa, ale niestety właściciel ostatnio ma problemy ze zdrowiem. Udało mi się kupić dwojaki u niego. Są piękne, nie malowane, takie jakich szukałam.
Po przymrozkach zrobiłam pigwę w syropie cukrowo-miodowym. Właśnie taki sposób przerobu pigwy przekazała mi kilkanaście lat temu pewna cudowna staruszka. Pigwa zebrana po przymrozkach traci goryczkę i skórka jest delikatna. Twierdziła zawsze, że pigwą i wszelkimi konfiturami należy się delektować. Podawała je w maleńkich miseczkach i miała do nich cudowne srebrne łyżeczki. Dziś nie ma już tej Pani, ale zostały wspomnienia.
Ostatnio często była u nas nasza dwuletnia wnuczka. Jej mama miała operację kolana. Wracam z ogrodu i mówię do niej, że jest bardzo zimno. Ona na to - to nic ja lubię zimę, będę jeździć na sankach i babcia będzie jeździć i dziadek. Popatrzyła na mnie i mówi - a babcia a Ty masz takie duże sanki?
Pigwy w tym roku nie robiłam, garnki świetne i śliczna jesień u Ciebie a wnusia mądre pytanie zadała....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńprzepis to bardzo proszę. Sąsiad obdarował mnie paroma kilogramami pigwy i chętnie spróbowałabym Twojego przepisu.
OdpowiedzUsuńDwojak jest śliczny . Też lubię taką glinę.
Pozdrawiam
U mnie pigwa przerobiona:)Jest i konfitura,ale ciemniejsza niż Twoja:)))I oczywiście naleweczka:))Ta musi się robic długo:))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne podkładki:))Teraz doczytałam ,że to o mnie chodzi:))Już wysyłam adres:)))Ha ha :)dziękuję:)))
OdpowiedzUsuń