Witam Was jeszcze przed Nowym Rokiem. Jak się macie po świętach. Mam nadzieję, że wszystko jest ok. Ja przed świętami miałam ogrom pracy i nie miałam czasu na blogowanie. Wigilia była u nas i było na niej 25 osób. A więc sami widzicie ile było pracy. Odpoczywałam w święta.
A wiecie dlaczego nie było końca świata, bo okazało się, że mieszkańcy naszego miasta są lepszymi sknerusami od Poznaniaków i Krakusów i to właśnie my zagarnęliśmy początek końca świata. Dobrze, że w nocy osunęła się ziemia, bo gdyby to był dzień byłaby ogromna katastrofa. Przy ruchliwej ulicy Polnej na której jest ogromna wyrwa w ziemi znajduje się gimnazjum i liceum. Nie wiem czy po Nowym Roku uczniowie z gimnazjum rozpoczną tam naukę. Starsi mieszkańcy mówią, że miasto leży na dużej ilości cieków wodnych i przed wojną właśnie na ul. Polnej ciek został poprowadzony w betonowych rurach bardzo głęboko w ziemi. Potem były częste rycia w ziemi a to kanalizacja, a to rura ciepłownicza. Zastanawiamy się wszyscy jak to się może skończyć.
Dziękuję wszystkim za bycie ze mną w ciągu tego roku i życzę Wam wszystkiego dobrego przede wszystkim dużo zdrowia (przy chorej służbie zdrowia), radości z każdego dnia w nadchodzącym 2013 roku.
niedziela, 30 grudnia 2012
piątek, 14 grudnia 2012
Pieczemy ciasteczka
Dziękuję Wam za miłe komentarze pod poprzednim postem.
Dziś korzystając z urlopu upiekłam ciasteczka orzechowe. Będą do chrupania w napiętym okresie przedświątecznym i część zostawię do powieszenia na choince. Przepis jest prosty:
30 dkg mąki, tyle samo orzechów, 2 jajka, 3/4 szklanki cukru, pół kostki masła, łyżeczka proszku do pieczenia i pół łyżeczki sody. Najpierw należy "podupać" czyli pognieść drobno orzechy. Mąkę mieszamy z cukrem i siekamy z masłem , dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy szybko ciasto. Potem na pół godziny do lodówki, po schłodzeniu wałkujemy i wykrawamy ciasteczka. Pieczemy w temperaturze 180 ˆ°C około 15, 20 minut do zrumienienia.
Najlepsze są po kilku dniach. Foremki do ciasteczek kupiłam w ubiegłym roku, są z Czech. Ja pierniczków nie piekę u nas piecze się obowiązkowo piernik tzn. piecze mój maż wg przepisu swojej mamy. Wszyscy, którzy przyjeżdżają do nas na święta już w progu pytają o piernik, keks i makowiec na kruchym cieście z babciną krateczką na wierzchu. Ja piekę keks i zrobię go we wtorek bo też musi trochę dojrzeć i nabrać smaku. W kuchni pojawiło się trochę nowych czerwonych dodatków, "rupci", jak mówili moi rodzice. Fajnie z nimi.
Życzę Wam dobrego tygodnia .
poniedziałek, 26 listopada 2012
Czas zacząć!
Jak u większości u mnie też rozpoczęłam przygotowania do grudnia. Muszę się mocno starać bo mam dużo rzeczy do szycia a czasu mało, a wzrok słaby i późnym wieczorem nie lubię szyć.
Na początek dwie poduchy ze świątecznym motywem. Te jutro idą w świat.
Do tego uszyłam woreczek na orzechy. Powstaną jeszcze "serduszkowe"
anioły. Dla siebie uszyję poduchę z brązową kratką. Wszystko uszyte jest
ze lnu.
Widoczny na zdjęciach świecznik to sitko do parzenia ziół,
którego jak to dobrze że nie pozbyłam się. Kubek się stłukł a sitko
zostało. Po dodaniu mchu z leśnej wycieczki i szyszek powstała jesienno
zimowa dekoracja. Mech wykorzystam do zrobienia wianuszków.
Na dziś
tyle bo mam niewiele czasu a muszę zobaczyć co u Was słychać.
środa, 7 listopada 2012
Konfitura z czerwonej cebuli
Co roku mniej więcej o tej porze zaczynam robić konfiturę z czerwonej cebuli. Dziś po przyjściu z pracy wypróbowałam mój nowy przepis i uważam, że jest "najlepsiejszy".
Potrzeba:
1 kg czerwonej cebuli, oliwa, 3 ząbki czosnku, łyżeczka octu balsamicznego, sól, tymianek, pół ostrej pokrojonej papryczki i łyżeczka dżemu z czarnej porzeczki. Cebulę kroimy w piórka i smażymy (ja dodałam 3 łyżki oliwy). W połowie smażenia dodałam resztę składników. Smażę aż będzie cebula miękka i szklista. Smak jest wyborny. Ostro słodki. Konfiturę pokazuję Wam w moim nowym rondelku z Olkusza.
Dodaję też zdjęcia z zimy jaka nas nawiedziła w październiku. Dobrze, że już jej nie ma bo muszę jeszcze posadzić świerka Conika i pograbić ciągle spadające jeszcze liście no i powiązać krzewy.
Pozdrawiam zaglądających serdecznie.
sobota, 27 października 2012
Rzutem na taśmę


Pozdrawiam wszystkich i życzę na przekór pogodzie miłej ciepłej niedzieli.
poniedziałek, 15 października 2012
Wyniki losowania, czyli do kogo pofrunie motyl
Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim biorącym udział w zabawie. Wynik losowania jest zaprzeczeniem znanej od wieków zasady, że "ostatni będą pierwszymi".
Wygrała Iwona. Gratuluję i proszę o podanie adresu na maila.
Dla pozostałych uczestniczek przygotowałam upominki, które wyślę po otrzymaniu maila z adresem.
Pozdrawiam Was
Krysia
sobota, 13 października 2012
Akwarele.
wtorek, 9 października 2012
Moja codzienność
Witajcie wszyscy zaglądający do mnie. Przepraszam, że nie odwiedzałam
Was, ale ogrom pracy spowodował, że nie miałam siły wieczorem siadać
jeszcze raz do komputera. No ale już skończyłam bazę danych w pracy i
nareszcie mam wiatr we włosach i dosłownie i w przenośni. U mnie wieje,
pada i jest zimno. A ja jak wiecie nie cierpię takiej pogody. Do tej
pory większość kuchennych prac przygotowywałam sobie na dworze. Teraz
czuje, że muszę się zwijać powoli do domu. Ja tu piszę, a za mną
pyrkocze galaretka z pigwy. Trudno się ją przygotowuje, bo owoce małe i
twarde, ale po zrobieniu i przegryzieniu się smaków jest boska. Ja całą
ubiegłą zimę dodawałam do zielonej herbaty i wyobraźcie sobie, że prawie
wcale nie chorowałam. A mam codziennie styczność z dużą ilością ludzi
kichających, kaszlących itp.
Co poza tym robię. Zwykła codzienność. Robię zapasy zimowe. W tym roku
jest u nas dużo orzechów. Zbieram je co kilka dni. Kolega przywiózł nam
jabłka ze starej odmiany, nie pryskane, rosnące w pobliżu lasu więc je
powoli przerabiam żeby mieć troszkę zimowego zaplecza. Skończyłam
pakować koperek do zamrażarki. I tu moja rada. Ja dłuższe pędy pakuję
osobno a drobno skrojone listki układam luźno w pudełeczkach po serkach i
mrożę.
Muszę kończyć bo pigwę trzeba przełożyć do słoiczków. Do następnego. Pa....
Subskrybuj:
Posty (Atom)